Dziesięć lat temu też było lato

Dziesięć lat temu też było lato. Mieszkałam wtedy w domu rodzinnym, przy małej uliczce dużego miasta w Polsce wschodniej, z której każdy uciekał na studia do stolicy, jeśli myśli uciekały mu bardziej na zachód. To był czas, kiedy nie miałam pojęcia, że miejsce, w którym żyję ma swój mikroklimat i nosiłam szorty za tyłek. Mikroklimat: tu doceniało się bardziej niż wszędzie, że w końcu przyszedł czerwiec, bo zimy były najzimniejsze i najbielsze w całym kraju. Szorty: kilka rozmiarów mniejsze niż dzisiaj.

Dziesięć lat temu też było lato. Kiedy przychodził maj rozmawiało się trochę o maturach, a niedługo później pojawiały się pierwsze truskawki. Najlepsze ze śmietaną albo kokardkami z makaronu i miętą. Miałam wtedy psa, z którym uwielbialiśmy się wzajemnie i wzajemnie wyprowadzaliśmy się na spacery po lesie. I taką byłam spacerującą dziewczyną, honorowym dawcą krwi dla przydrożnych komarów, osiedlowych wampirów odpornych na Off’a.

A zapach Off’a lubię do dzisiaj. Przypomina mi takie wieczory, kiedy do łóżka szło się spać z włosami pachnącymi ogniskiem. Nie byłam wtedy jeszcze wytrawnym samozwańczym somelierem, ale degustowało się pierwsze mililitry trunków utlenianych smakiem wiśni i siarką. To był dziwny czas zamalowywania piegów na nosie podkładem z drogerii przed wizytą w pobliskim sklepie spożywczym. Tymczasem dzisiaj rano dress code: dres. I pogniecione poduszką włosy, w drodze po odtłuszczone mleko, którego nagle zabrakło do kawy.

Kupiłam też pierwsze czereśnie, porzeczki i agrest.

I przypomniałam sobie, że dziś też jest lato. Nie mam już przy sobie lasu i spacerowy kumpel ma zupełnie inne oczy i zupełnie inne cztery łapy i dopiero od półtorej roku jest z nami. Nie złościłabym się wtedy na niego wcale, gdyby cały czas tak turlał się w liściach i martwych żabach, kiedy za dziesięć lat znów zacznie się czerwiec.

Bo za dziesięć lat lato przyjdzie znowu. Będę miała te same leśne convers’y i zmarszczki nie tylko od śmiechu. Kupię pierwsze truskawki i może pojawią się w naszym domu nowe ręce, które pomogą mi zrobić ciasto na pierogi z owocami. I nowa para nóg, żeby razem spacerować po lesie. Mąka, woda, las, On, cztery łapy, nowe ręce i czas.

– Poproszę karton odtłuszczonego mleka, tego z niebieską etykietą i kilogram czereśni. I po małym pudełeczku agrestu i porzeczek. I wie Pani, co? Proszę dać jeszcze tego Off’a.

to może Ci się spodobać:

teksty, które mogą Ci się spodobać

IDĘ DO SKLEPU

Chcesz tworzyć zjawiskowe treści w internecie?
Kliknij, by wznieść swoją internetową obecność na wyższy poziom i dodać sobie skrzydeł!

Soul

cialmedia

- sprawdź inspirujące produkty cyfrowe

Zaprojektowane, by wznieść Twoją internetową Twórczość na wyższy level! To video e-ebooki z  nauką tworzenia mobile video i storytellingu oraz szablony do tworzenia animowanych insta stories. Nowy, fotograficzny produkt wkrótce #staytuned!

ZOBACZ PRODUKTY

Sprawdź Soulcialmedia /
bestsellerowe produkty cyfrowe

© 2025 design, written and created by @poems.wonderland ®, All Rights Reserved.

kontakt

o mnie

główna

podróże

fotografia

felietony

sklep

zaloguj się

szukaj

Macaroon cake marshmallow sweet roll marzipan lollipop. Jelly beans pie powder danish wafer ice cream. Candy cupcake cake sesame snaps candy canes cotton candy cupcake. Macaroon cake.