Za 10 lat znowu przyjdzie lato.

Za 10 lat znowu przyjdzie lato.

22 października 2019

Za 10 lat znowu przyjdzie lato.

ADziesięć lat temu też było lato. Mieszkałam wtedy w domu rodzinnym, przy małej uliczce dużego miasta w Polsce wschodniej, z której każdy uciekał na studia do stolicy, jeśli myśli uciekały mu bardziej na zachód. To był czas, kiedy nie miałam pojęcia, że miejsce, w którym żyję ma swój mikroklimat i nosiłam szorty za tyłek. Mikroklimat: tu doceniało się bardziej niż wszędzie, że w końcu przyszedł czerwiec, bo zimy były najzimniejsze i najbielsze w całym kraju. Szorty: kilka rozmiarów mniejsze niż dzisiaj.

Dziesięć lat temu też było lato. Kiedy przychodził maj rozmawiało się trochę o maturach, a niedługo później pojawiały się pierwsze truskawki. Najlepsze ze śmietaną albo kokardkami z makaronu i miętą. Miałam wtedy psa, z którym uwielbialiśmy się wzajemnie i wzajemnie wyprowadzaliśmy się na spacery po lesie. I taką byłam spacerującą dziewczyną, honorowym dawcą krwi dla przydrożnych komarów, osiedlowych wampirów odpornych na Off’a.

A zapach Off’a lubię do dzisiaj. Przypomina mi takie wieczory, kiedy do łóżka szło się spać z włosami pachnącymi ogniskiem. Nie byłam wtedy jeszcze wytrawnym samozwańczym somelierem, ale degustowało się pierwsze mililitry trunków utlenianych smakiem wiśni i siarką. To był dziwny czas zamalowywania piegów na nosie podkładem z drogerii przed wizytą w pobliskim sklepie spożywczym. Tymczasem dzisiaj rano dress code: dres. I pogniecione poduszką włosy, w drodze po odtłuszczone mleko, którego nagle zabrakło do kawy.

Kupiłam też pierwsze czereśnie, porzeczki i agrest.

I przypomniałam sobie, że dziś też jest lato. Nie mam już przy sobie lasu i spacerowy kumpel ma zupełnie inne oczy i zupełnie inne cztery łapy i dopiero od półtorej roku jest z nami. Nie złościłabym się wtedy na niego wcale, gdyby cały czas tak turlał się w liściach i martwych żabach, kiedy za dziesięć lat znów zacznie się czerwiec.

Bo za dziesięć lat lato przyjdzie znowu. Będę miała te same leśne convers’y i zmarszczki nie tylko od śmiechu. Kupię pierwsze truskawki i może pojawią się w naszym domu nowe ręce, które pomogą mi zrobić ciasto na pierogi z owocami. I nowa para nóg, żeby razem spacerować po lesie. Mąka, woda, las, On, cztery łapy, nowe ręce i czas.

– Poproszę karton odtłuszczonego mleka, tego z niebieską etykietą i kilogram czereśni. I po małym pudełeczku agrestu i porzeczek. I wie Pani, co? Proszę dać jeszcze tego Off’a.

Tagi:
,
O mnie
Hello beautiful

Poems, to felietony uczuciowo-satyryczne do czytania przy herbacie i winie. Czułe historie, ładne rzeczy, wolne żarty. Boho klimat, podróże i fotografia. #Goodvibesonly dla inteligentnie wrażliwych.

A ja jestem Ola. Rozkochana w fotografii, podróżach, emocjach i słowach. I tym, jak miękkie w dotyku są psie uszy. Herbatę piję w nieprzyzwoitych ilościach. Prawniczą togę zamieniłam na wygodne trampki, a grube kodeksy na ciężką lustrzankę, którą zabrałam ze sobą w podróż dookoła świata. Chodź czytać, bo wystygnie herbata!

Chcesz nauczyć się tworzyć inspirujący content na Instagramie?
Pobierz darmowy rozdział videobooka SoulStories!

Kliknij, by pobrać darmowy rozdział SoulStories, który pomoże Ci nagrywać jakościowe video telefonem, tworzyć magiczne InstaStories i zdradzi sekrety storytellingu! Poznaj wyjątkowy format multimedialnej książki!

pobierz mini videbook

say hello on

@poems.wonderland
Zapisz się na Uczuciowo-Satyryczny Newsletter!

Chcesz dostawać ode mnie listy? Zapisz się do poemsowego newslettera!

[contact-form-7 id="20" title="Newsletter" html_class="cf7_custom_style_2"]