Walentynkosceptycy, płonące zdjęcia niedoszłych kochanków, walentynkowy fetysz zachodnich sąsiadów, czekolada i miłość

Walentynkosceptycy, płonące zdjęcia niedoszłych kochanków, walentynkowy fetysz zachodnich sąsiadów, czekolada i miłość

22 października 2019

Walentynkosceptycy, płonące zdjęcia niedoszłych kochanków, walentynkowy fetysz zachodnich sąsiadów, czekolada i miłość

O

O wielu ważnych świętach możesz w życiu zapomnieć. Możesz zapomnieć o rocznicy ślubu (choć legendy miejskie głoszą, że nieliczni wyszli z tego cało), imieninach teściowej albo dniu kota, ale świat nie pozwoli Ci raczej nie pamiętać o Walentynkach. Szanse, że Twój wzrok nie potknie się nagle o reklamę czegokolwiek, co projektant opakowań albo grafik na etacie przepuścił przez toner w opcji kolorystycznej krwista czerwień, są znikome. Nieważne też jak bardzo byś kogoś na co dzień kochał, tylko tego dnia kolor róż w kwiaciarniach bardziej jest różany i przestają istnieć na świecie majtki bezszwowe bawełniane.

 

 

Jest kilka rzeczy pewnych, które zdarzają się zawsze 14 lutego. Rozkwitają w bukietach kwiaty i rozkwita rynek bieliźniany, a półnagie Panie nadrukowane na broszurkach i plakatach noszą koszule nocne z koronki albo z innej firany. Pewny jest brak wolnych stolików w restauracjach, biletów do kina i przyśpieszone tętno zapracowanych kas sklepowych, wymieniających banknoty z podobiznami królów na papierowe paragony. Ale nic nie jest tak pewne jak konflikt. Ironizowane przeciąganie liny między zwolennikami Dnia Zakochanych, a odważnie deklarującymi: nie lubię Walentynek.

 

gdzieś między jednorożcami i tęczą a protestami singli

Jeśli mam w jakimś temacie skrajne poglądy, to najbardziej chyba w tym, że nie rozumiem skrajności. Świat naprawdę nie jest czarno-biały, lecz w odcieniach szarości. No chyba, że czasami bywa zupełnie kolorowy. Jak w przypływach chwil tak pięknych jak te, gdy w organizmie pojawia się lekka nadpodaż czekolady, wina albo witaminy D. Albo gdy w zeszłorocznym płaszczu znajduje się nagle zapomniane pięćdziesiąt polskich złotych. Dlatego chciałabym opowiedzieć Wam, że kiedy jedni z nas rezerwują stolik w ulubionej restauracji, a inni starają się wydostać spod grubej warstwy walentynkowego lukru, to tymczasem na świecie…

tymczasem we Włoszech

W pięknym kraju mozarellą i winem płynącym, gdzie winogrona upijają się wszechobecnym słońcem panuje pewien walentynkowy przesąd. Pierwszy mężczyzna, którego spotka 14 lutego włoska singielka zwiastuje typ tego, jakiego kawalera weźmie ona w przyszłości za męża. Cóż, znając urodę Włochów mogę się założyć, że w dziewięćdziesięciu procentach przypadków los wskazuje niewysokiego bruneta.

a tymczasem we Francji

We Francji Walentynki toczą się rytmem klasycznym, komercyjno-romantycznym. I chociaż tego dnia czas upływa zwyczajnie, a pełne elegancji i szyku Francuzki jak co dzień przemierzają ulice w kremowych prochowcach w jednej ręce trzymając najnowsze wydanie Vogue, a w drugiej bagietkę z pobliskiej piekarni. Samotne z nich mają swój walentynkowy mroczny sekret: podpalają wieczorami zdjęcia tych, których serc nie skradł cały ten ich szyk.


a tymczasem w Korei Południowej

Tymczasem w Korei południowej Święto Zakochanych obchodzone jest właściwie trzy razy w roku i upływa pod znakiem czekolady i makaronu. 14tego lutego koreańskie kobiety przejmują prezentową inicjatywę i obdarowują swoich mężczyzn jedynym słusznym tam prezentem: czekoladą. Od razu wyobrażam sobie odniesienie tego zwyczaju do scenerii zatłoczonego sushi baru, pełnego skośnookich mężczyzn siedzących przed talerzami z całymi stosami czekoladowych kostek – uszczuplanymi miarowo przy użyciu drewnianych pałeczek.

14ty lutego w Korei jest tylko przystawką przed 14tym marca, kiedy równo miesiąc później odbywa się kolejne święto: White Day, nazywane męskim rewanżem. Wtedy to kobiety mogą liczyć na niezliczone ilości słodkości. I w końcu już za kolejny miesiąc, 14 kwietnia Koreę opanowuje święto singla: dzień, w którym osoby nie będące w związkach udają się z przyjaciółmi lub jednoosobowo do restauracji na kultowy czarny makaron (wcześniej czekolada, teraz makaron, bardzo to szanuję) w ramach celebrowania dnia bez drugiej połówki.

a tymczasem w Danii 

Duńscy chłopcy listy piszą. Wysyłają kartki z rymowankami i czułymi słówkami, nadawcę podpisując jedynie szyfrem: maleńkimi kropkami, których liczba odpowiada tej, z której składają się ich imiona i nazwiska.

a tymczasem w Niemczech

Myślałam, że nic nie zaskoczy mnie tak bardzo jak Walia, w której zakochani ofiarowują sobie w prezencie… drewniane łyżki, zanim nie dowiedziałam się, że jednym z głównych motywów walentynkowych kartek w Niemczech jest świnia. Okazuje się, że nasi dość poważni zwykle sąsiedzi mają spore poczucie humoru i widzą w niej symbol pożądania. Niesamowite, jest nam do ich tak blisko, a zarazem tak daleko… że też nam Polakom pozostaje widzieć w świni jedynie symbol schabowego.

 

a tymczasem w Polsce

Tu nic nie jest tak pewne, jak konflikt. Między wyznawcami walentynkowego protestantyzmu, a tymi, którzy wybierają się na romantyczne kolacje trwają ciągłe dywagacje.

Kalendarz podpowiada mi, że już 16tego lutego wypada Międzynarodowy dzień listonoszy i doręczycieli przesyłek. Czy powinnam wstrzymać się z wysłaniem zeznania podatkowego jeszcze dwa dni by celebrować przyklejanie znaczka w rogu koperty? A może stwierdzić, że nie lubię listonoszy (niczym inni Walentynek), deklarować otwarcie bycie „listonoszo-sceptykiem” i opowiedzieć całemu miastu, że na pewno nie wyślę listu w dniu ich święta, niech sobie listonosz jeden popamięta?

A przecież każdy dzień jest tak samo dobry, aby wysłać list i każdy dzień jest dobry, aby powiedzieć kocham.

Każdy dzień jest też super, aby głaskać koty. Ale wstrzymam się, bo dzień kota jest dopiero siedemnastego. 

 

Pictures: 1. Photo by Jacalyn Beales on Unsplash 2. Photo by me, Poems.pl 3. Photo by me, Poems.pl 4. Photo by Anete Lūsiņa on Unsplash

O mnie
Hello beautiful

Poems, to felietony uczuciowo-satyryczne do czytania przy herbacie i winie. Czułe historie, ładne rzeczy, wolne żarty. Boho klimat, podróże i fotografia. #Goodvibesonly dla inteligentnie wrażliwych.

A ja jestem Ola. Rozkochana w fotografii, podróżach, emocjach i słowach. I tym, jak miękkie w dotyku są psie uszy. Herbatę piję w nieprzyzwoitych ilościach. Prawniczą togę zamieniłam na wygodne trampki, a grube kodeksy na ciężką lustrzankę, którą zabrałam ze sobą w podróż dookoła świata. Chodź czytać, bo wystygnie herbata!

Chcesz nauczyć się tworzyć inspirujący content na Instagramie?
Pobierz darmowy rozdział videobooka SoulStories!

Kliknij, by pobrać darmowy rozdział SoulStories, który pomoże Ci nagrywać jakościowe video telefonem, tworzyć magiczne InstaStories i zdradzi sekrety storytellingu! Poznaj wyjątkowy format multimedialnej książki!

pobierz mini videbook

say hello on

@poems.wonderland
Zapisz się na Uczuciowo-Satyryczny Newsletter!

Chcesz dostawać ode mnie listy? Zapisz się do poemsowego newslettera!

[contact-form-7 id="20" title="Newsletter" html_class="cf7_custom_style_2"]