07 Lut Trzy rodzaje pączkożerców w tłusty czwartek
T
Tłusty czwartek: dzień legalnego cheatmeal’a. Tylko tego dnia kalorie rozmnażają się przez pączkowanie, w pozycji na pączka. W sklepach spożywczych i osiedlowych piekarniach sypią się cukry, pudry, lukry. Legendarne słodkie kajzerki z ciasta drożdżowego pozdrawiają serdecznie Twój wysoki cholesterol!
Wgryzam się w miękką pączkową bułę. Najpierw czuję powidła śliwkowe, później lukier ze smalcem, a na końcu wyrzuty sumienia. Raczej mi to nie zaszkodzi, ale w cycki też nie pójdzie.
Dla jednych mała drożdżowa słodkość będzie tylko miłym akcentem w ciągu zupełnie zwyczajnego dnia. Inni startują w pączkowym maratonie o najwięcej zjedzonych sztuk. Wśród nich wszystkich wytropiłam trzy typy łakomczuchów, których też znasz na pewno. A może jesteś jednym z nich, pączkowy skrytożerco?
*
Uciekinier z diety
Do piekarni wchodzi niczym cowboy w westernie: w zwolnionym tempie. Rozgląda się dookoła czy nie widzi go nikt, kto lajkuje na insta jego fit fotki z siłki i zdjęcia owsianki. Na codzień ma w garze kurę na parze i zagryza ją serkiem wiejskim. Ale dziś jest inaczej. Dziś jest grubo. Dziś jest tłusto. Żegnaj sałato i żegnaj kapusto. Ma sześciopak pączków i sześciopak na klacie. Wgryza się w pączka, następuje przyśpieszenie tętna. A serce bije mu w rytmie jutrzejszego cardio.
Turbo metaboliczny pochłaniacz kaloryczny
Wszyscy ich znamy. Najszczuplejsi w tłumie farciarze, którzy jedzą najwięcej, a ważą najmniej. Obdarzeni supermocją dobrego trawienia, przez co nie trawi ich wielu. Tłusty czwartek nie jest dla nich świętem, a kolejnym dniem ponadprzeciętnego metabolizowania. Między pierwszym a czternastym pączkiem pochłoną jeszcze porcję schabowego z ziemniakami, dwa kawałki sernika, jabłko, trzy batony i kebab z baraniną na grubym cieście. A i tak następnego dnia zmieszczą się w ulubione jeansy.
Glutenosceptyk gawędziarz
Uczulony na gluten cukrzyk, z nadczynnością tarczycy, deklaruje, że na codzień nie je mąki ani żadnych słodyczy. Kiedy jednak gasną światła, zakrada się do kuchni… i rozpoczyna ucztę, oświetlony jedynie światłem z lodówki. „Ta oponka na brzuchu, to zupełnie jest znikąd. To geny. To ten gluten- taki nietolerowany. To ta laktoza- taka nieprzyswajalna. A przyswoję sobie pączka na pocieszenie!”
…
Na koniec, życzę tłustego czwartku. Pamiętajcie, że spalenie jednego pączka, to aż dziesięć godzin leżenia przed telewizorem. Smacznego!