Mam na imię Ola i aktualnie znajduję się na przedziwnym etapie ludzkiego życia: płacę podatki i mam męża, ale wciąż podjadam czekoladę w łóżku i nie depczę linii między płytami chodnikowymi.
Mam na imię Ola i aktualnie znajduję się na przedziwnym etapie ludzkiego życia: płacę podatki i mam męża, ale wciąż podjadam czekoladę w łóżku i nie depczę linii między płytami chodnikowymi.
Piszę tu, jako nałogowy przestawiacz mebli w mieszkaniu, który myślał pinami z pinteresta jeszcze w epoce szarego game bouy’a nintendo, wybuchającego proszku do pieczenia w kinder niespodziankach i gumy turbo. Nałogowo bawię się słowami, fotografuję, śmieję się i podróżuję. Sporo łączy mnie z Amelią z francuskiego kina. Głównie pewność, że płyty winylowe robi się jak naleśniki.
Kiedy nie jestem w podróży życie dzielę na dwa domy. W stuletniej warszawskiej kamienicy albo na tarasie starego domu nad jeziorem głaszczę adoptowanego psa Lucjana, którego jestem po części matką, po części psychofanką. Kocham fotografię, podróże, emocje i słowa. I to, jak miękkie w dotyku są psie uszy. Herbatę piję w nieprzyzwoitych ilościach.
Czyli jak rzucić wszystko i doskonalić się w wymarzonym kierunku
czytaj felietonJeden z tekstów, który rozkochał w sobie czytelników najbardziej.
czytaj felietonArtykuł o najlepszym programie do obróbki zdjęć.
czytaj felietonAaaa! Jedziemy... w podróż dookoła świata...!
czytaj felietonDla wszystkich tych, którzy marzenia odkładają na później.
czytaj felietonsay hello on
@poems.wonderlandChcesz dostawać ode mnie listy? Zapisz się do poemsowego newslettera!
[contact-form-7 id="20" title="Newsletter" html_class="cf7_custom_style_2"]