13 Paź Kuba: przewodnik | Odcinek: pierwszy.
J
Jeśli każde miejsce na ziemi ma swój zapach, dźwięk i smak, to zaczynając pisać ten tekst czuję w ustach havana club z miętą i rozkruszonym cukrem. Pokój powili zapełnia się dymem cygara, tytoń miesza się z cedrowym drewnem. W uszach gra Buena Vista Social Club, jakie życie taki rap. Dobrze, że na samo wspomnienie o rumie i tańcach procenty nie uderzają do głowy.
Kuba była jednym z punktów na naszej mapie podczas podróży po Karaibach. Podróży na tyle spontanicznej, że jedyne co mieliśmy poza wypchanymi back pack’ami i przewodnikiem lonley planet, to kupione na trzy dni przed wylotem bilety lotnicze. No dobrze, zabrałam też oczywiście chęć przeżycia przygody życia, świeżutki paszport z nowym nazwiskiem w środku i kieszenie pełne spontanu. No dobrze: i dwie kosmetyczki. No dobrze: i lokówkę. W każdym razie udało się zmieścić jakieś pięćdziesiąt litrów codziennego babskiego życia w plecaku i pofrunąć daleko.
Czym lecieć? Kiedy lecieć?
Z Polski znajdziecie na pewno okazyjne połączenia samolotowe, upewnijcie się jednak czy pogoda na Kubie jest atrakcyjna w wybranym terminie. Chociaż temperatury są wysokie, od maja do końca października trwa pora deszczowa. Idealnie byłoby wybrać się między listopadem a kwietniem. Czekają wtedy jedynie sporadyczne tropikalne showerki, które nie przemoczą do suchej nitki a raczej ostudzą, zanim słońce przerobi Was na frytki.
My do Havany teleportowaliśmy się prosto z Jamajki. Kiedy przybyliśmy na lotnisko półtorej godziny przed odlotem okazało się, że na Kubie kilka dni wcześniej zmienił się czas, a na biletach nie uwzględniono zmiany. Nagle do odlotu pozostało więc niewiele dłużej niż dwa kwadranse, które ostatecznie zamieniły się w cztery godziny, bo zdezorientowanych pasażerów było pół samolotu. Drugie pół, to Kubańczycy ze stosami waliz wypełnionymi suwenirami na handel, takie tam komunistyczne klimaty. Uważajcie, przed odlotem upewnijcie się czy Kubańskie linie nie szykują Wam żadnej niespodzianki.
Dokumenty potrzebne do wjazdu na Kubę
Przed wylotem na Kubę pamiętajcie o wyrobieniu wizy. Ważna jest ona 30 dni, a wyrobić ją można na dwa sposoby: w Ambasadzie Kubańskiej w Warszawie lub w niektórych biurach podróży. Poza wizą (którą nazywa się też inaczej Kartą Turysty) należy mieć potwierdzenie rezerwacji hotelowej przynajmniej na pierwszą noc na Kubie, kartę kredytową lub 100 CUC na każdy dzień pobytu… i oczywiście bilet lotniczy.
Waluta
Na Kubie obowiązują dwie waluty. Peso convertible (CUC) jest walutą wymienialną i właśnie ona wyląduje w Twoim portfelu po wizycie w kantorze. Peso cubana (CUP) służy jedynie Kubańczykom, co wynika z panującego na wyspie ustroju i faktu, że wciąż panuje tam znana nam z PRL’u reglamentacja produktów, a więc życie na kartki i towary spod lady.
Występowanie dwóch walut może powodować konsternację, jednak na codzień interesuje nas jedynie CUC, i to właśnie te pieniądze będziemy wymieniać na pyszną cuba libre na kruchym lodzie.
Wartość jednego CUC w przybliżeniu odpowiada wartości jednego dolara.
Ciekawostka: Na stacjach benzynowych można spotkać dwa wlewy paliwowe, jeden (z wyższą ceną podaną w CUC) dedykowany turystom, drugi (tańszy z ceną w CUP) przeznaczony dla mieszkańców wyspy.
Ciekawostka No2: Kiedy podróżowaliśmy po wyspie z Kubańczykiem jego własnym autem, obmyślając trasę uwzględnił wizytę w swoim rodzinnym domu w celu tańszego zatankowania wprost z kanistra.
Internet
Można powiedzieć, że internet na Kubie jest na kartki. Nie mam na myśli dosłownie rozumianego państwowego przydzielania kartek z megabajtami, ale specjalne kartoniki ze zdrapkami, na których znajduje się jednorazowy kod umożliwiający czasowy dostęp do wifi.
Wifi dostępne jest w większych miastach, jedynie w wyznaczonych miejscach, znajdujących się przeważnie w okolicach hoteli lub na głównych placach.
Kartki ze zdrapkami można kupić w hotelach lub specjalnych punktach sprzedaży przy miejscu z dostępem do wifi.
Ciekawostka: Komunizm rozbudził w Kubańczykach przedsiębiorczość, jaką znamy z czasów naszych cinkciarzy, peweksów, oranżady w proszku i meblościanek. W związku z tym obrotni mieszkańcy wyspy wykupują zdrapki i handlują nimi z okien swoich mieszkań lub restauracji.
Nocleg
Na Kubie warto włączyć szczególny tryb podróżowania bez zaplanowanego noclegu. Oczywiście poza tym na pierwszą noc, który z punktu widzenia lotniskowo-wjazdowego jest obowiązkowy.
Na drewnianych, pastelowych drzwiach kubańskich kamienic i domów przybite są małe tabliczki z charakterystyczną kotwicą. Oznacza ona miejsce (Casę), w którym Kubańczycy oferują podróżnym noclegi.
Cena noclegu wynosi od 25-35 CUC za dwuosobowy pokój, z możliwością wykupienia śniadania za ok. 5 CUC.
Ceny, wyposażenie pokoi czy menu śniadaniowe są ustandaryzowane, dzięki czemu w każdej kwaterze możesz spodziewać się czystej pościeli oraz jajek na śniadanie. Gospodarze, którym dano zgodę na przyjmowanie turystów otrzymują dodatkowy przydział na mydło, papier toaletowy i produkty spożywcze. Każdy powita Cię otrzymaną od rewolucyjnych władz książką, w której zanotuje dane z Twojego paszportu.
Ciekawostka: Przyjmującym turystów Kubańczykom zapewniona jest pomoc domowa, która poza czystością dba także o jednostronny przepływ informacji na rzecz władz.
Ciekawostka No2: Hotele na Kubie są nieprzyzwoicie drogie, a standard i czystość pokoi nie jest na tyle dobra, by warto było odpuścić sobie możliwość poznania prawdziwego kubańskiego domu od środka. Naprawdę warto zatrzymywać się w Casach.
Przemieszczanie się po wyspie
Nasz sposób na kilkudniowe objechanie wyspy był dość nietypowy. Na La Habana Vieja poznaliśmy przewodnika Joela, który kontaktując się ze znajomymi pomógł nam zorganizować kierowcę wraz z samochodem, chętnego na wspólną wycieczkę. Kierowca, jak większość Kubańczyków, porozumiewał się jedynie w języku Hiszpańskim, ale w razie potrzeby dzwonił do mówiącego po angielsku Joela, który wszystko tłumaczył.
Taka podróż dawała stosunkową elastyczność i doświadczenie przemieszczania się po wyspie kultowym oldschool’owym autem z lat 60’tych. Dodatkowo pozwoliła poznać zakamarki Kuby polecone przez prawdziwego Kubańczyka, a nie papierowy przewodnik.
Poza powyższą opcją na Kubie istnieje możliwość skorzystania z transportu publicznego, taksówek oraz wypożyczenia auta. Wypożyczenie natomiast jest w rzeczywistości opcją super nierealną: wymaga rezerwacji, czasem nawet z rocznym wyprzedzeniem.
Więcej o Kubie możesz przeczytać tutaj: